sobota, 22 kwietnia 2017

Rozdział 3

Po trzech godzinach, uporałyśmy się z moimi ciuchami. Nie brałam aż tak dużo, jeżeli było by mi coś potrzebne, to kupie na miejscu. Oczywiście ja, jak to ja spakowałam też coś do jedzenia. Jako że mam możliwość jedzenia, chociaż nie dodaje mi to sił tak jak krew, to czasami lubię pozajadać się nutellą. Wiedząc że była już 21:00, postanowiłam się umyć, i przebrać w piżamę. Gotowa położyłam się i... stwierdziłam że jestem bardzo głupia !  

-Kevin o niczym nie wie !- powiedziałam do siebie, myśląc tym samym o swojej głupocie.

Wyskoczyłam z łóżka, i prędko złapałam za mój telefon. Klik, klik, klk -No, odbierz !- jak by gadanie do telefonu pomogło. 

-Halo ?-

-No, wreszcie !-

-Co jest All ?-

-No wiesz, trochę nie wiem jak ci to powiedzieć..- po tym jakże spontanicznym telefonie, zdałam sobie sprawę że kompletnie nie wiem jak mu to przekazać, cóż będę tęsknić za tym człowiekiem.

-No powiedz, po prostu. Wiesz zaczynam się o ciebie martwić, jak tak nic nie mówisz.-

- Eeee no jutro, noo wyjeżdżam.- powiedziałam nie pewnie, obawiając się jego reakcji.

- Co ? I ty mi dopiero teraz o tym mówisz ! I tak tylko pytam dlaczego ?, na ile ?, i gdzie ...-

- No wiesz dopiero się dzisiaj dowiedziałam, dokładnie nie wiem na ile, ale raczej na dłużej. Lecę do Ameryki. Chciałam się pożegnać, ale jakoś tak wyszło.

- No cóż, rozumiem. Będę za tobą bardzo tęsknić. Obiecaj mi że będziemy ze sobą pisać, a jak wpadniesz to się spotkamy.

- Jeszcze pytasz ! No pewnie, będę pisać codziennie. 

- No to cóż, będę tęsknić, żegnaj- 

-Ja też, do zobaczenia- rozłączyłam się szybko, nie lubię pożegnań.

 Położyłam się, i szybko zasnęłam.

  Wstałam późno, o 12. Umyłam sie i ubrałam się w czarne rurki z wysokim stanem, i biały sweterek. Uczesałam włosy w luźnego warkocza i zrobiłam lekki make-up. Zmieniłam kolor oczu na niebieski, a uszka schowałam, srebrne pasemka też zniknęły. Dwie godziny później byłam gotowa, sprawdzałam czy wszystko mam spakowane, ładowarki, laptop, książki do zaklęć... Myślałam o tym jak tam będzie, czy poradzę sobie w ludzkiej szkole do której zamierzałam się zapisać. Chociaż wiem że już wszystko umiem, to jednak chcę spróbować. Moje przemyślenia trwały nie co dłużej niż zamierzałam, na zegarku wybiła 16:00.

- Za dwie godziny samolot !- lekko przerażona zdałam sobie sprawę że muszę się jeszcze pożegnać... Przedtem jednak zadzwoniła po taksówkę na lotnisko i popędziłam w stronę sali głównej...

Godzinę później, jechałam już na lotnisko. Byłam nieco zestresowana, trochę bałam się nowego miejsca. Jednak cieszyłam się z tego, i pewna siebie wkroczyłam na lotnisko, i do samolotu. 

Leciałam do nowego miejsca, wiedziałam że coś się zdarzy. Aro coś ukrył, jakąś ważną informację, ale jako że był to mój wujek, nie miałam czego się obawiać. Uspokojona, założyłam słuchawki i oddałam się ulubionym utworom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz